Do Malezji dotarliśmy – podobnie jak do Kambodży – liniami Air Asia. W Kuala Lumpur mieliśmy spędzić 4 dni.
Udało nam się zwiedzić:
– ogród Orchidei
– Petronas Tower
– Batu Caves: jaskinie, które zostały przerobione na hinduistyczne świątynie – zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Przy samym wejściu zobaczycie wielką rzeźbę boga Hanumama. Trzeba tutaj uważać na jedzenie oraz napoje ze względu na bardzo natarczywe małpy
– plac Dataran
– Little India
– Masjid Negara
– Kampung Baru
– Menara KL
Przydatne informacje:
- Hotel w którym mieliśmy nocleg to Chinatown Inn. Jak nazwa wskazuje znajdował się w chińskiej dzielnicy, tuż przy lokalnym targu z podróbami
- W całej Azji (ale jakoś dotkliwie odczuliśmy to w Kuala Lumpur) jest problem z… chodnikami. Często zdarzały nam się sytuację, że idziemy, idziemy, po czym niespodziewanie chodnik się kończy i wychodzi się na coś co można śmiało nazwać autostradą.
- Ceny:
Woda 1,5 l – od 1,5 do 3 RM (1 RM ~ 1 zł)
Coca cola 1,5 l – od 3 do 5 RM
Piwo w sklepie – od 10 do 12 RM
Piwo w barze – od 18 do 30 RM
Ceny alkoholu takie jak w Skandynawii, dlatego podczas tego wyjazdu nasze picie ogranicza się głównie do wody. - W każdym z krajów w którym byliśmy ludzie byli inni. W Malezji są najciemniejsi i najmniej życzliwi, szczególnie dało się to odczuć w stosunku do mnie. Widać, że biała kobieta w stroju z odsłoniętymi ramionami nie jest tam mile widziana. O dziwo, Japonki czy Koreanki w bardziej skąpych strojach nie budzą już tak negatywnych reakcji. Jednak było czuć, że to kraj muzułmański.
- Dodatkowo – co nas mocno zdziwiło – Kuala Lumpur jest brudniejszym miastem niż Siem Reap w Kambodży oraz brudniejsze niż Bangkok (mimo tego, że w stolicy Tajów od godzin wieczornych na spacer wychodzą szczury).
- Pralnia w Chinatown kosztowała 18 RM (pranie + suszenie).
- W Kuala Lumpur w pociągach były wagony przeznaczone tylko dla kobiet (oznaczone różowymi zdobieniami).
207 total views, 1 views today